Transkrypcja odcinka

Wielowymiarowe znaczenie filantropii.

Cześć. Dzisiejszy odcinek chciałbym przeznaczyć na omówienie bardzo ważnego dla mnie tematu – działań charytatywnych. Niektórzy nazywają je biznesowo CSR, od Corporate Social Responsibility, inni bardziej wyszukanym językiem nazywają to filantropią.

Celowo czekałem z tym odcinkiem i z tymi myślami kilka tygodni od wybuchu pandemii koronawirusa, po to, żeby te myśli były nieco bardziej ułożone i pozbawione emocji, które wszystkim nam towarzyszą od samego początku zamknięcia nas w domach oraz dużych zmian w naszym bezpośrednim otoczeniu. Na początku tej drogi, która jeszcze nas czeka, w związku z tym co się wydarzyło w okolicy COVID-19.

Czekałem z tym między innymi dlatego, żeby nie utożsamiać wszystkich myśli z tym związanych właśnie z tym co mamy tu i teraz, bo temat działań charytatywnych, temat filantropii, czy wreszcie tego CSR-u biznesowego, nie jest czymś nowym, nie jest czymś, co zrodziło się teraz, czy czymś, co jest potrzebne teraz. Ale jest pewnym, można powiedzieć, stylem życia albo częścią życia wielu osób jakie znam, również częścią mojego życia. I mam takie wrażenie, i z tym chciałem się dzisiaj z wami podzielić, że jest to coś, co daje pewną równowagę życiową. Mówiłem o tym w jednym odcinku, właśnie o równowadze. Natomiast tam skupiałem się głównie na równowadze pomiędzy trzema czynnikami – życiu zawodowym, życiu prywatnym i hobby – takim, które daje tą równowagę.

Tak jak statyw fotograficzny ma trzy nogi, to dobrze, żeby każdy z nas miał trzy nogi.

Ale dzisiaj chciałbym wam powiedzieć jeszcze bliżej o tej równowadze psychicznej, takiej życiowej, wewnętrznej, którą daje nam pomaganie innym.

Pomaganie innym ma wiele wymiarów. To nie jest tylko wymiar finansowy, że pozbywamy się części pieniędzy i przekazujemy je na wybrane przez nas działania. To nie jest wymiar tylko tego, że ktoś te pieniądze dostaje i dzięki temu jest w stanie zrobić coś dobrego, ale to jest właśnie ten wymiar nasz – wewnętrzny, tego co niejako rykoszetem dostajemy w zamian. To nie jest tylko, tylko czy aż, uśmiech, wdzięczność ludzi, którym pomagamy, ale to jest też dodatek do naszego psychicznego spokoju. I znowu, nie jest to taki psychiczny spokój, który można sobie kupić, w rozumieniu przekazania pewnych środków finansowych i obdarowania kogoś. W myśl znanego dowcipu, gdzie szanowany biznesman pyta zakonników, w dowcipie często mówi się tutaj akurat o dominikanach, choć myślę, że do każdych zakonników to się nadaje:

Ojcze przeorze, czy gdybym dał milion dolarów na zakon, to czy będę zbawiony? Na co przeor ponoć odpowiedział, nie wiem, ale warto spróbować.

Więc to nie chodzi o wymiar czysto finansowy, tej ulgi czy poczucia, że robimy coś dobrego, ale o coś, czego doświadczyłem osobiście właśnie w kontekście koronawirusa w ostatnich czasach. To co robimy regularnie, nie tylko ad hoc, ale regularnie – dobro w okolicy, gdzie siejemy to dobro, gdzie dzielimy się tym dobrem, wpływa na nasz spokój pozytywnie. W takim znaczeniu, że

jak świat się dookoła sypie, to jeśli dzięki naszym działaniom komuś może się sypać mniej, to przez to nam sypie się mniej do kwadratu.

Nie wiem czy jestem w stanie matematycznie ten dowód na twierdzenie wyprowadzić, ale czuję, że tak jest.

W kontekście filantropii, działań charytatywnych, właśnie to uczucie, że to jest dobre, powinno być jednym z głównych czynników, które nas motywuje. Tak jak w CSR-ze, czyli Corporate Social Responsibility, tym biznesowym działaniu charytatywnym, nie powinno się przeliczać tego na tabelki, excelki i różne wyliczenia, ile to nam pomoże PR-owo, marketingowo, bo wtedy to już jest transakcja, a nie działanie charytatywne. Natomiast nadaje to głęboki sens temu, co robimy jako zespół w firmie i tego jak czujemy się indywidualnie, tworząc firmę, która robi coś dobrego.

Takich działań w których możemy pomóc jest oczywiście mnóstwo. To są często działania niewymagające żadnej organizacji, ani dużego nakładu czasu, pracy czy konstrukcji. To może być po prostu pomaganie  innym – pomaganie członkom rodziny, pomaganie starszym, pomaganie sąsiadom, uboższym. Może być to forma zorganizowana, tak jak na przykład działalność hospicyjna, w którą w jakiś sposób chcę się zaangażować mocniej, czy to przez SaunaGrow i wspieranie hospiCare, czyli aplikacji, która ma za zadanie pomóc hospicjum domowym w opiece nad ich pacjentami. Czy bezpośrednio zaangażowanie w Fundacji „Pomorze Dzieciom” i „Hospicjum Pomorze Dzieciom”, czy też budowanym przez to hospicjum „Holistyczne Centrum Wsparcia po Stracie – Centrum eMOCja”.

W kontekście koronawirusa zdecydowałem się wesprzeć projekt o nazwie „Dobronosze”. Pod adresem dobronosze.pl możecie zobaczyć więcej ale w dużym skrócie, jest to grupa wolontariuszy, która pomaga osobom starszym, niepełnosprawnym oraz tym na przymuszonej kwarantannie w ich codziennych zakupach. Tak żeby te osoby nie musiały wychodzić, być tam, gdzie jest wiele ludzi, w sklepach, w kolejkach do sklepów, w miejscach publicznych. Po to, żeby osoby najbardziej narażone mogły te zakupy mieć dostarczone pod dom, w sposób wygodny i bezpieczny, bezkontaktowy. Jest to taki przykład działania, które rozpoczęła Fundacja „Młodorośli” – Olga Pajewska razem z całym zespołem. Jest to przykład dania od siebie czasu, dania od siebie czegoś, żeby innym było lepiej. I niezależnie od tego jak trudno jest nam samym – bo dzieci, bo domowe nauczanie, jakieś niepewności w związku z pracą, w niektórych wypadkach niestety nawet pewność w postaci utraty pracy, czy konieczność dzielenia nowych obowiązków między sobą w rodzinie, a czasami nie ma z kim ich podzielić, więc jakby tych wyborów, ryzyk, trudności, ograniczeń finansowych jest bardzo wiele. I w momencie, kiedy jesteśmy w stanie podzielić się, może nie tyle tą troską czy tym problemem, ale podzielić się tym, co do nas wchodzi i tym, co wychodzi. Żeby nie myśleć tylko o tym, co jest trudne, tym co się stało trudne czy jeszcze trudniejsze w kontekście koronawirusa, ale dać od siebie więcej innym, po to, żeby komuś innemu było lżej.

W myśl tej zasady, jeśli komuś innemu będzie lżej, to nam będzie lżej do kwadratu.

Bardzo was zachęcam do takiego pojmowania filantropii, czegoś, co również wspiera moje kochane miasto Gdańsk w różnych formach i postaciach. Do takiego dzielenia się dobrem, które faktycznie pomaga innym. I nie mówię, żeby robić to w tej chwili z takiej czystej, matematycznej, tej wyrachowanej właśnie kalkulacji, tak, że jeśli ja komuś pomagam, to mi to wraca ze wzmożoną siłą. Ale tak naprawdę jest, że pomagając innym, wspieramy ich w bardzo wielu wymiarach.

Zachęcam was serdecznie do tego, żebyście właśnie w taki sposób patrzyli na pomaganie innym. Nie tylko tu i teraz, że komuś można przekazać komputer, komuś można SMS-em wpłacić jakąś kwotę jednorazową, ale do takiego ciągłego pomagania. Do ciągłej obecności tematów charytatywnych i tematów pomocowych w waszym życiu. Po to, żeby stało się to istotną częścią tego kim jesteście, dla kogo jesteście i po co jesteście. To jest zupełnie inna definicja życia i własnej przydatności.

Wpływa to na formowanie dodatkowej nogi, gwarancji naszego bezpieczeństwa psychicznego w momencie, kiedy coś nam się wali – na przykład praca w związku z koronawirusem, walą nam się jakieś finanse z tym związane, walą nam się plany wakacyjne, wszelkie, jakiekolwiek, wszystkie. W momencie, kiedy zostanie chociażby ta możliwość pomagania innym i przekazania części czasu, który nam się zwolnił w związku z tym. Na przykład ktoś stracił pracę i ma teraz więcej czasu, więc możliwe, że równolegle do szukania nowej pracy – nowego zajęcia, czasami nawet konieczności przebranżowienia się na czas zamknięcia w domach albo i nawet na dłużej, ma czas, który może przeznaczyć dla kogoś innego – kogoś kto jest w gorszej sytuacji. Zachęcam was do tego, to jest dobre. Należy i trzeba dzielić się dobrem. Miłego dnia.


Kliknij w obrazek, aby posłuchać lub nagrać komentarz głosowy

Nie przegap kolejnych odcinków. Zostaw email lub słuchaj na Spotify / Apple Podcast