Saunowy Staw – rocznicowe studium przypadku
W tym odcinku Bolek Drapella dzieli się swoimi przemyśleniami odnośnie tego, jak rodzi się Saunowy Staw. Po roku od założenia spółki, która ten projekt prowadzi, warto się zatrzymać i zastanowić co się już udało, a co można było zrobić szybciej lub inaczej.
Transkrypcja odcinka
Saunowy Staw, studium przypadku.
Studium przypadku, ale nie przez przypadek. Akurat dzisiaj chciałem się z wami podzielić pewnymi przemyśleniami odnośnie tego jak rodzi się Saunowy Staw. Dlaczego? Bo właśnie dzisiaj mija rok od założenia spółki, która ten projekt prowadzi. I jest to zawsze taki moment, gdzie można się zatrzymać i zastanowić co się już udało, co mogłoby może zadziać się szybciej, co byśmy zrobili inaczej. I tak krop po kroku chciałem was przeprowadzić przez niektóre z wniosków i elementów tej podróży, w zasadzie początku podróży, bo to jeszcze wszystko przed nami, ale już jakoś dość dużo się udało zrealizować i stąd ten dzisiejszy odcinek.
Pomysł na Saunowy Staw pojawił się z pasji.
Rzeczywiście saunuję już od kilkunastu lat i gdzieś powoli dorastała we mnie taka
potrzeba, żeby mieć miejsce saunowe, nad którym będę mógł więcej rzeczy osiągnąć, czy takich których mi w innych miejscach saunowych brakuje, czy brakowało,
ale tak naprawdę to, że saunowanie jest pasją, to że SaunaGrow i nawet nasz podcast, nasze właśnie rozmowy saunowe, to już też wiecie, że tej sauny jest dużo w moim życiu, to jakby ta droga do tego, żeby jednak zbudować fizycznie coś swojego, ośrodek saunowy. Dorastaliśmy jako też wspólnicy, ja osobiście do tej decyzji długo, ale no ileż można dorastać? Zawsze jest jakiś ten moment, który jakby spowoduje, że jednak ta decyzja jest podjęta i ta iskra jest zazwyczaj czymś przypadkowym. I tą iskrą było odezwanie się, zresztą jednego z klientów SaunaGrow, który siedzi jakby w tej branży od bardzo dawna, też chciał stworzyć własny ośrodek, czy nadal chce stworzyć własny ośrodek, jednak ze względów Covidowych wstrzymał swoją decyzję, ale zaprosił mnie do tego pomysłu, no i to była ta iskra. On co prawda jeszcze do tej pory zastanawia się czy to zrobić, a my już właśnie po roku działania możemy powiedzieć, że de facto ośrodek został otwarty. I ta iskra, to spotkanie z nim pierwsze, było faktycznie tym momentem, kiedy z tej pasji zaczęło się rodzić, to czym Saunowy Staw będzie i już powoli jest.
Potem nastąpił moment szukania miejsca, żeby to było z jednej strony wystarczająco blisko Trójmiasta, żeby ludzie chcieli do tego miejsca dojeżdżać, a z drugiej strony, żeby nie było w centrum, żeby faktycznie można było odpocząć w bliskości natury, więc nie mogliśmy robić w granicach samego miasta. I dość długi okres, bo wiemy, też że lokalizacja jest niesamowicie istotna, więc znalezienie właściwego miejsca, które będzie spełniało nasze oczekiwania i będzie dobrze licowało z tym co chcemy stworzyć, zresztą o wizji i misji powiem trochę dalej. To było kilka miesięcy tak naprawdę, rozważania różnych lokalizacji, aż w końcu znaleźliśmy miejsce w Leśnie, w gminie Szemud, które w zasadzie 30 minut drogi z każdego miasta w Trójmieście, więc odległość wystarczająca, żeby już zaplanować to jako wypoczynek i przyjechać do nas na dłużej a nie tylko na chwilę.
Ale te pierwsze miesiące, to była taka trochę zabawa, co było pierwsze, jajko czy kura.
Bo, no nie możemy kupić ziemi, dopóki nie mamy środków zebranych, nawet jeśli sporą część środków inwestowałem sam, no to nie chodzi o to żeby tylko kupić ziemię i nic potem na tym nie zrobić, tylko trzeba zaplanować całość, więc były z jednej strony umowy przedwstępne na zakup ziemi, szukanie wspólników, z którymi będę chciał taką energię i takie miejsce budować, samo założenie spółki, no bo przecież nie założymy spółki dopóki nie mamy wspólników, nie kupimy ziemi dopóki nie mamy spółki, nie będziemy mieli wspólników dopóki nie założymy spółki, więc to wszystko gdzieś tam się przeplatało, ale po odpowiednim ułożeniu, udało się to zrobić właśnie w takiej kolejności, czyli najpierw były umowy przedwstępne na zakup ziemi i jeszcze wtedy podpisane nie jako spółka, bo spółka nie istniała, tylko podpisane na mnie osobiście, ale z prawem cesji na spółkę, która powstanie.
Potem były wstępne umowy jeszcze niespisane, no bo jak nie ma spółki to nie można umów inwestycyjnych podpisać z przyszłymi wspólnikami, były wstępne deklaracje zgromadzonego kapitału i to ponad milion złotych udało się faktycznie takich solidnych deklaracji zebrać. To pozwoliło na założenie spółki, jak już tylko spółka powstała, to następnego dnia spółka mogła podpisać umowy ze wspólnikami, i już można byłoby przelewać pieniądze na konto, gdyby konto istniało, ale dla banków nie jest to takie oczywiste, bo jak się spółkę zakłada u notariusza, a nie przez system elektroniczny, to nawet
trzeba do miesiąca czasu czekać aż pojawią się NIP-y, KRS-y, REGON-y, i tak dalej, a bank bez tego spółki nie założy, mimo że formalnie od momentu wyjścia od notariusza, spółka już funkcjonuje, to w praktyce przez jakby nie do końca biznesowe podejście banków czy urzędów, to po prostu chwilę trwa.
Natomiast oczywiście te formalności różne, bo to nie tylko samo założenie spółki, ale potem formalności budowlane, pozwolenia, zgłoszenia, to jest rzecz, która była dla mnie nowym doświadczeniem, bo do tej pory miałem okazję budować biznesy mocno związane z Internetem, gdzie tak naprawdę założenie domeny, czyli zbudowanie pierwszych jakichś kroków, jest bardzo krótkie, proste i w zasadzie zajmuje minuty, a nie miesiące tak jak na przykład zgłoszenie budowy. Okazuje się, że pozwolenie na budowę, co z założenia brzmi bardziej skomplikowanie niż zgłoszenie, to w niektórych urzędach, niektórych starostwach, bo to starostwa powiatowe odpowiadają za ten obszar, niestety trwa równie długo, i tak naprawdę zgłoszenie jest tożsame z pozwoleniem na budowę, i te formalności ciągną się w nieskończoność. Pewnie w dużej mierze dlatego, że urzędnicy nie myślą biznesowo i nie czują tego biznesu i dla nich niepodjęcie decyzji, jest dla nich lepszym wyjściem niż wsparcie jakiegokolwiek inwestora i podjęcie decyzji na przykład o niepodejmowaniu decyzji, to jest w ogóle strasznie zagmatwany proces, ale zgłoszenie założenia tych mniejszych konstrukcji, mniejszych budynków, wystarczy że urząd nic nie powie i zgłoszenie jest w mocy. Ale urząd w ostatnim dniu przed czasem kiedy upływa termin kiedy może coś powiedzieć, prosi o nowe dokumenty, jakby zupełnie nie potrzebne w tym konkretnym momencie, ale w momencie, w którym poprosił o te dokumenty, to już wydłuża to czas realizacji i oczekiwania na prawomocne zgłoszenie w nieskończoność, bo potem żadne terminy urzędu nie wiążą, tylko mają się tym zająć w tak zwanym trybie niezwłocznym, czyli nie wiadomo kiedy. Więc niestety takich zaskoczeń, czy niespodzianek, wyzwań i lekcji w tym projekcie było bardzo dużo.
Natomiast to co mi niesamowicie pasuje i bardzo też dobrze składa i uważam, że dobrze to zostało zaplanowane to, że
zaczęliśmy budować markę Saunowego Stawu na długo przed uruchomieniem docelowego obiektu.
Mieliśmy obiekt tymczasowy, czyli miejsce w Barniewicach u jednego ze wspólników, gdzie też mogliśmy saunować w saunie mobilnej, więc oczywiście dużo mniejszej niż ta obecna i dużo mniejszej niż te, które łącznie zbudujemy, bo łącznie w Saunowym Stawie ma być ponad 6 saun, znaczy o 6 saunach wiemy w tej chwili, ale no można też zacząć od czegoś mniejszego, czyli znowu przeniesienie z branży IT, z branży internetowej, takiej mechaniki działania, tak zwane MVP, czyli Minimum Viable Product, czyli żeby zacząć od czegoś mniejszego, i etapowo to rozwijać, ale rozwijać to w sposób zwinny, czyli nie podejmujemy decyzji teraz jak to ma wyglądać na najbliższe 10 lat, tylko jeśli po pół roku stwierdzimy, że coś powinno wyglądać inaczej, że musimy zmienić kolejność etapów, no to to po prostu zmieniamy, a nie że podjęliśmy taką decyzję, i 10 lat teraz będziemy tkwić w błędzie i jakby to przełożenie takiego sposobu zarządzania z branży IT, z sektora internetowego na sektor, powiedzmy, deweloperski, ale już nie development software’u, programu, tylko deweloperka, fizyczna budowa, też powoduje to, że możemy budować taki projekt etapami. To, że
zaczęliśmy od opracowania wizji i misji, tego czym tak naprawdę chcemy, żeby ten ośrodek był, czym chcemy żeby Saunowy Staw był,
czyli miejscem holistycznego wypoczynku, które kocha ludzi, i jakby górnolotnie to nie brzmiało, to faktycznie do tego dopiero dobieramy strategię, narzędzia i to jak i gdzie i co chcemy budować. Jeśli mamy to z tyłu głowy, to łatwiej jest później tak naprawdę weryfikować czy działania, które podejmujemy, czy one dobrze służą tej misji. A ta misja, żeby mogła być realizowana, żeby mogła wyrosnąć i być w jakiś sposób skalowana, musi działać jako biznes, czyli dookoła tego co tworzymy, musi być stworzony sprawnie działający biznes, ze szczęśliwymi pracownikami, inwestorami i gośćmi, bo jeśli mamy kochać ludzi, jeśli mamy być miejscem holistycznego odpoczynku, wypoczynku, to nie wyobrażam sobie, żeby sauna mistrzowie, którzy opiekują się naszymi gośćmi, sami czuli się w tym źle. Więc wiedzą bardzo dużo o firmie, wiedzą o tym co robimy, współuczestniczą często w korektach tych etapów, które realizujemy, teraz również zostali objęci programem w opcji na udziały, czyli staną się również udziałowcami spółki, dlatego, że oni ją tak naprawdę tworzą, więc nie powinni być tylko pracownikami, ale powinni również mieć podobny ten horyzont inwestycyjny, czyli taki mindset, jak założyć, jak wspólnicy. Bardzo też pomaga to, jak udało się ułożyć relacje ze wspólnikami. Na pewno ich zaufanie, też moje doświadczenie ma tutaj duże znaczenie i to że od samego początku zostały wprowadzone dość, powiedzmy, ostre zasady związane z decyzyjnością. Zarząd jest jednoosobowy, wiele decyzji podejmuję ja osobiście, a nie wieloosobowy zarząd nadzorczy i tak dalej, to że jako wspólnik mam trzykrotność głosów i żadna uchwała nie przejdzie bez mojego „tak”, brzmi bardzo drakońsko, ale dla niektórych inwestorów, szczególnie osób z którymi, z innych branż znaliśmy się wcześniej i zdecydowali zainwestować w spółkę, dostałem taką informację od nich, że właśnie dlatego oni w to inwestują.
Bo wiedzą, no mi ufają, a wiedzą, że inni wspólnicy nie będą mieli możliwości torpedowania tej wizji, misji którą robimy, co niestety często zdarza się, czy to w stowarzyszeniach, czy w spółkach gdzie niezaangażowani operacyjnie wspólnicy mają po prostu za dużo do powiedzenia.
I te lekcje, czy to jak ułożyć takie relacje ze wspólnikami, no to to wynika właśnie z lekcji, które pobrałem od życia zawodowego wcześniej, gdzie w niektórych innych spółkach, te relacje nie były tak dobrze spisane na samym początku, nie były tak dobrze ustalone, gdzie czasami brakowało jednego silnego lidera, który był w stanie wziąć odpowiedzialność za to co razem tworzymy i ta odpowiedzialność się gdzieś rozmywała, albo że na początku wszyscy wspólnicy byli operacyjnie zaangażowani, potem część odchodziła, ale liczba udziałów została taka sama i ci którzy musieli pracować na pozostałych wspólników, no byli w jakiś sposób sfrustrowani tym, że oni muszą pracować, a tamci tylko odcinają kupony. Nawet jak te kupony nie były specjalnie duże.
Oczywiście dużo jeszcze jest przed nami, jako Saunowy Staw, teraz kolejny etap i runda finansowania też dopiero się rozpoczyna i to szukamy ludzi nie tylko takich, którzy mają kapitał, ale też wnoszą jakąś dodatkową dobrą energię, o której często mówię, ale taką wartość dodaną, czyli umiejętności, które gdzieś czujemy, że nam brakuje, albo że moglibyśmy mieć tego więcej i oczywiście też muszą czuć tą naszą wizję i misję. Więc dlatego zawsze jeśli jest ktoś nowy, kto chciałby dołączyć do tego grona inwestorów, to najpierw komunikujemy, czym tak naprawdę chcemy, żeby ta spółka, ten projekt był, bo jeśli na etapie wartości się nie dogadamy, na etapie tych wspólnych wartości ze wspólnikami, no to nie będzie to wróżyło dobrze. Jeśli horyzont inwestycyjny będzie nie taki, jeśli ryzyka tego biznesu będą rozumiane inaczej, albo właśnie nie będą rozumiane, lub na przykład jeśli inwestycja na danego wspólnika będzie zbyt duża w porównaniu do doświadczeń tej osoby, czy też oczekiwań, to po prostu to nie wyjdzie. Więc
rolą prezesa, który pozyskuje finansowanie na dalsze etapy jakiejkolwiek spółki, jest dobranie takich inwestorów, którzy będą się czuli dobrze, w tym co tworzą i którzy będą ten core wartości mieć bardzo zbliżony.
Też jeszcze tak z retrospektywistycznego punktu widzenia, patrząc na to co udało się zrobić, większość ludzi, również w tym część wspólników, którzy mieli doświadczenia właśnie w budowaniu, deweloperce fizycznych rzeczy, byli wprost przekonani, że to nie jest możliwe, żeby w ciągu roku od zera uruchomić ośrodek, a ja po prostu nie wiedziałem tego, że się nie da tego zrobić, więc to zrobiliśmy i rzeczywiście, bardziej doświadczeni ludzie wiedzieli, że to 2-3 lata trzeba, żeby odczekać w tych urzędach, odczekać w instytucjach, a w momencie kiedy się tego nie wie, że tak to musi długo trwać, no to jakoś się udaje zrobić to szybciej, choć mam wrażenie, że ja bym chciał to zrobić jeszcze szybciej, jeszcze szybciej pewne decyzje można było podejmować, no ale pewnie jest dobry kompromis, między jakoś tam gorącą głową i tym pozytywnym myśleniem i tą dobrą energią, a realiami biznesu i tego jak szczególnie w polskich realiach biznes trzeba prowadzić.
Jeszcze tak na koniec dzisiejszego odcinka. Z taką ciekawością ostatnio analizowałem, razem z naszym działem księgowym różne stawki VAT-u, tak w miarę, żebyście też zrozumieli, jak ktoś jeszcze nie prowadzi biznesu, jak absurdalnie skomplikowane i czasami zupełnie niemożliwe do zrozumienia potrafią być przepisy, otóż powiem wam, że jeśli wypożyczycie ręcznik w takim miejscu jak w saunie, oczywiście też można wypożyczyć ręcznik, to w zależności od tego czy z tym ręcznikiem wejdziecie to sauny czy nie, jest inna stawka VAT-u. I okazało się, że to nie jest tylko interpretacja naszej księgowości, tylko jest oficjalnie wystąpiona i pisemna interpretacja ministerstwa finansów na temat VAT-u na ręcznik w momencie kiedy się wejdzie z nim do sauny, czy się nie wejdzie z nim do sauny. To jest absurd jeden z wielu, powoduje to też, że koszty księgowości w Polsce są przynajmniej pięciokrotnie wyższe niż na przykład w Wielkiej Brytanii, gdzie od ponad 20 lat prowadzę spółkę, no ale jeśli mamy takie otoczenie biznesowe, a na tym polega przedsiębiorczość, żeby prowadzić działalność w poszanowaniu i zorientowaniu się na tym jakie jest otoczenie prawno-fiskalne, nie jest zawsze łatwo zachować pozytywną energię dookoła, ale czasami trochę takiego humoru chociażby wynikającego z zagmatwania przepisów, daje nie tylko porządną kawę i adrenalinę, ale dobrej energii właśnie przez absurdy, które nam towarzyszą.
Myślę, że tyle jeśli chodzi o sam, może jeszcze nie pełne studium przypadku Saunowego Stawu, bo to jesteśmy dopiero na początku drogi, ale tym odcinkiem chciałem wam pokazać co udało się zrobić w rok, bo już po roku mamy w zasadzie na 6 obiektów, mamy wybudowanych w Saunowym Stawie, jest pierwsza sauna, jutro odbieramy też kolejne małe budyneczki sanitarno-szatniowe i tak naprawdę już w tej chwili do kilkudziesięciu osób dziennie może korzystać z tego ośrodka, gdzie tak naprawdę jeszcze 4 miesiące temu były tylko krzaki i miejsce do karczowania, więc
zachęcam was do tego żebyście realizowali też swoje pomysły, nie zawsze słuchając innych ludzi, którzy mówią, że to jest niemożliwe w tak krótkim czasie, a mimo to, to wszystko trwa.
Czyli ten rok, który tutaj był potrzebny, to minął bardzo szybko, ale mam wrażenie, że udało się już stworzyć coś ciekawego i to jest dopiero początek drogi tego co tworzymy. Życzę wam miłego dnia i wszystkiego najlepszego w waszych wyzwaniach codziennych. Dzięki.
Podobał ci się ten odcinek? Bardzo prosimy, oceń ten podcast w twojej ulubionej platformie streamingowej. Jeśli możesz, podziel się linkiem z tego odcinka w social mediach, na przykład na Linkedinie czy Facebooku. Dzięki temu możemy sprawnie działać i nagrywać kolejne podcasty. Z góry serdecznie dziękujemy za tak okazane wsparcie.
Kliknij, aby posłuchać lub nagrać komentarz głosowy