Cyfrowe podpisywanie – czy warto w to wejść?

W dzisiejszym odcinku zapraszamy na rozmowę z bardzo ciekawym gościem. Tomek Plata, niesamowity przedsiębiorca, który od wielu lat aktywnie rozwija biznesy internetowe i medialne. Tomek jest też współzałożycielem Autenti, platformy podpisów cyfrowych, którą wśród innych inwestorów i banków wsparł również fundusz Black Pearls VC, którego Boleslaw Drapella jest jednym z inwestorów.

Transkrypcja odcinka

Cześć! W dzisiejszym odcinku zapraszam ciebie na rozmowę z bardzo ciekawym gościem. Tomek Plata, niesamowity przedsiębiorca, który od wielu lat aktywnie rozwija biznesy internetowe i medialne. Tomek jest też współzałożycielem Autenti, platformy podpisów cyfrowych, którą wśród innych inwestorów i banków wsparł również fundusz Black Pearls VC, którego ja z kolei jestem jednym z inwestorów. Choć znamy się jeszcze z Tomkiem z czasów jego pracy w TVN-ie i wcześniej w Onecie, to właśnie Autenti jest tym, o co chcę dziś Tomka wypytać. Dlaczego? Nasz podcast, jak i usługi SaunaGrow kierujemy, jak wszyscy wiecie, do szybko rosnących firm. Te z racji gwałtownego zwiększania skali swojego działania, czy jest to dosłownie, toną w papierach. W dzisiejszym odcinku chciałbym tobie, drogi słuchaczu, pomóc się w tym odnaleźć. Może nie dosłownie, ale trochę tak rzucić koło ratunkowe. A z Tomka wycisnąć sporo przydatnych informacji. Zapraszam.

Rozmowy Saunowe. Witam w podcaście SaunaGrow. Nazywam się Bolek Drapella. Jestem przedsiębiorcą, menagerem, inwestorem, a prywatnie mężem, ojcem gromadki dzieci. W życiu zawodowym pomagam firmom rosnąć mądrze, rozwijać się międzynarodowo i korzystać z dobrodziejstw technologii przy jednoczesnym zachowaniu ludzkiej twarzy w biznesie. My dużo czasu poświęcamy pracy i sprawom zawodowym, ale nie przynosiło nam to frajdy w życiu codziennym. Podcast SaunaGrow jest o tym, jak łączyć przyjemność z pożytecznym, jak dzielić się z innymi wiedzą, jak umieć odpocząć od tego wszystkiego. Zapraszam do sauny. Porozmawiajmy o biznesie i nie tylko.

Bolek: Tomku, witam ciebie serdecznie w Gdańsku. W Gdańsku Wrzeszczu, jak już ustaliliśmy przed chwilą. Choć do sauny w Saunowym Stawie wskoczymy dopiero za chwilę, to już się cieszę na naszą rozmowę. Jestem ci bardzo wdzięczny za to spotkanie.

Tomek: To ja dziękuję za zaproszenie. Witajcie.

Bolek: Powiedz, Tomku, tak na początku, trochę dla kontekstu, powiedz kilka słów o sobie, o swojej drodze zawodowej i to, czym się zajmowałeś przed Autenti. Jakie firmy, jakie doświadczenia były ci najbardziej przydatne właśnie w tym, co w tej chwili robisz w Autenti. Jak ta twoja przeszłość zawodowa pomogła ci rozwijać tak wspaniałą firmę.

Tomek: Z przyjemnością. Jestem przedsiębiorcą, ale ten gen przedsiębiorczości tak naprawdę rozwijał się we mnie w ciągu kilkunastu lat, kiedy to pracowałem w innych organizacjach i w innych firmach. Przeszedłem tą chyba taką tradycyjną ścieżkę, by dobrze się uczyć, potem znaleźć dobrą pracę, rozwijać się w tej pracy, awansować i wydawałoby się, że to jest recepta na życie. W moim przypadku nie było to tak wcale oczywiste. Coś mnie tam kuło, wiesz, w serduchu. I tak przed czterdziestym rokiem życia stwierdziłem: „to jest ten moment, to jest ten czas, że trzeba spróbować przedsiębiorczości”. Pochodzę z takich tradycji, z takiej rodziny, gdzie tej przedsiębiorczości nie było zbyt wiele, więc pomyślałem „raz kozie śmierć” i rzeczywiście wraz ze wspólnikami rzuciłem się do wspólnej realizacji własnych przedsięwzięć. A wcześniej były jak już wspomniałeś biznesy głównie mediowe, doświadczenia w pracy dla takich firm jak TVN czy RMF. Fajnie, że tu spotykamy się i rozmawiamy w twoim podcaście, bo ja zakochałem się w radiu jak miałem kilka lat zaledwie i nadal pozostaję fanem tego medium, więc podwójna to radość dla mnie móc spotkać się z tobą tutaj i rozmawiać. Taka podstawowa moja kompetencja, Bolek, to jest marketing. Ja jestem marketerem z pasją, mam nadzieję, też z kompetencji i doświadczeń. I wszystko to, co dotyczy produktu i jego rozwijania, launchowania, fazowania, potem komercjalizowania, to jest to, co mnie zajmuje i pasjonuje najbardziej. A gdzieś po godzinach jestem też couchem i mentorem.

Bolek: Wspomniałeś o tym zakochaniu się w radio, to to mi się skojarzyło to, że nie mogliśmy się zakochać w Internecie w dzieciństwie, bo go jeszcze nie było, tak. I to trochę w myśl tego dowcipu, że dziadek mówi do wnuczka: „wiesz, wnuczku, że kiedyś nie było Internetu?”. A wnuczek: „tak, dziadku, a ile godzin?”.

Tomek: :)

Bolek: To chyba tak jest, że obaj zaczynaliśmy tę karierę jeszcze poza Internetem, bo wtedy ten Internet, no, znaczy już istniał, ale nie był traktowany biznesowo, jakby nie można było się jakby w, no marketingowo realizować w Internecie, bo to była nisza nisz. To były tylko geeki i rc, a niewiele więcej, a potem, no, myślę, że jakby to nas też pociągnęło w tym kierunku. Tu akurat mówię za siebie, ale przez to, że jesteśmy tego samego pokolenia, to spodziewam się, że podobnie było u ciebie, bo ja też będąc marketerem, to co mnie zafascynowało w Internecie – jak to jest wszystko mierzalne, jak można jakby dużo, szybko sprawdzić, czy coś działa, czy coś nie działa, czego w innych mediach jakby tak szybko bez takich gruntowanych badań nie można było zrobić.

Tomek: Tak, dobrze powiedziane. Ja miałem jeszcze tą przyjemność, że obserwowałem te media od radia zaczynając, potem próbując osiągnąć jakiś kolejny etap w rozwoju, więc zmigrowałem do telewizji. Ten, tam więc, poza audiem, pojawiał się też obraz i naturalny sposób pod koniec pracy w TVN-ie, właściwie w dużej części w pracy dla tej grupy mediowej, realizowałem projekty internetowe, które znowuż miały przenieść wszystko to, co wizualne, do sieci. I to była fantastyczna przygoda. No ale wszystko to, co prawdziwie ekscytujące w moim życiu, dzieje się od 9 lat, kiedy to faktycznie próbuję sił w roli przedsiębiorcy.

Bolek: No i tu już nie byle jakiej firmy, bo Autenti rzeczywiście się pięknie rozwija i to nie mówię tego z perspektywy inwestora tylko z perspektywy użytkownika. I jakby to zaproszenie ciebie do podcastu wynika głównie z tego, że firmy z którymi pracujemy w SaunaGrow, tym się właśnie różnią od innych firm, że one bardzo szybko rosną, czyli to jest firma, która miała w danym powiedzmy, nie wiem, rok, dwa lata temu 20-50 pracowników, a teraz ma 200-300 i gdzieś zaczyna się jakby gubić na wielu frontach. I w różnych naszych odcinkach poruszamy jakby wszystkie te fronty. To są fronty zarządzania ludźmi, struktury, która się zmienia. Tego, jak się komunikować wewnętrznie i zewnętrznie też jakby w firmie, żeby każdy wiedział po co w ogóle firma istnieje. Tak jak dobrze jest zarządzać salami, jak dobrze jest mieć OQR-y i inne cele, które nam pomagają w komunikacji. Ale tym takim fizycznym elementem, który też jest nieodzowną częścią bycia przedsiębiorcą, nawet nie powiem, że szczególnie w Polsce, bo to już zabrzmi jakimś tam lekkim sarkazmem, ale jest masa papierów, które jakby wokół nas istnieją. I z biegiem czasu coraz więcej tych rzeczy może być faktycznie cyfrowych. One już nie muszą być papierami, mimo że jedne z pierwszych dokumentów, który można było wysłać elektronicznie do urzędu, był czynny żal i to była jakby taka duma, że tak powiem, naszego systemu, to coraz więcej rzeczy można cyfryzować. Obieg dokumentu cyfrowy i jakby to, że coraz więcej rzeczy można podpisać również elektrycznie tak, żeby one faktycznie były ważne, tak. Jeżeli chodzi o te podpisy, mam wrażenie, że ciągle wiele przedsiębiorców się tego boi, że ma wrażenie, że „a nie, bo to na pewno trzeba podpisać papierowo, a to to może skan papierowy wystarczy, a to no nie wiem w zasadzie”. Jest jeszcze zamieszanie pomiędzy podpisem podstawowym elektronicznym czy zaawansowanym elektronicznym, a kwalifikowanym, tak. Jak mógłbym ciebie trochę poprosić, żebyś pokrótce mógł wyjaśnić różnice pomiędzy podpisem kwalifikowanym i elektronicznym i kwalifikowanym, oraz jakby podpowiedział na jakim etapie przedsiębiorcy powinni myśleć o tym, żeby cyfrowo, wprowadzić obieg dokumentów cyfrowy, a nie tylko i wyłącznie papierowy. Jak to widzisz?

Tomek: To super pytania. Ty powiedziałeś, że można już podpisywać elektronicznie większość dokumentów. Ja mówię znacznie bardziej bezczelnie, że trzeba. I szczególnie po tym, po pandemii teraz w tych ostatnich 2-3 latach no wydarzyła się wielka rewolucja w umysłach, głowach i też na biurkach przedsiębiorców, którzy zdali sobie sprawę z tego, że rozwiązania w zakresie podpisywania dokumentów elektronicznych, już pomijając moją firmę, bo tu nawet nie chodzi o to, żebyśmy tutaj uprawiali jakiś product placement, ale raczej mówili raczej o tym, że warto to robić. Zasadniczo zmieniły się te dzisiaj te rozwiązania, które kiedyś były takie nice to have, naprawdę must have dla biznesów, bo poza tymi konkretnymi benefitami, o których pewno sobie tutaj szybko powiemy, dlaczego używamy podpisu elektronicznego i jakie to przynosi korzyści, no pojawiają się takie dodatkowe aspekty, które są już mierzalne, że chcę korzystać z rozwiązań cyfrowych w moim biznesie, bo klienci już tego ode mnie oczekują, tak. Czyli to nie jest już tylko i wyłącznie moja decyzja. To jest mocna rekomendacja ze strony klientów końcowych czy moich kontrahentów, którzy chcą również, by im życie było łatwiejsze, tak. Więc budujemy przewagę konkurencyjną dzięki zastosowaniu nowych technologii, cyfrowych technologii, a podpis elektroniczny jest jednym z nich. Natomiast faktycznie zauważyłeś to na samym początku, że ciągle jeszcze wielu ma obawy od czego zacząć, jak to robić. Ja z perspektywy tych ostatnich lat spotykam się z takimi trzema-czterema istotnymi pytaniami. I, jeśli pozwolisz, tak szybciutko je rozminujemy.

Bolek: Tak, proszę.

Tomek: Pierwsze, to czy w ogóle rozwiązanie jest legalne i bezpieczne, nie. No dla nas to jest oczywiste, kiedy budowaliśmy ten biznes, stawialiśmy go na takim jakby na równi te wszystkie aspekty technologiczne również z formalizmami, z przepisami prawa. Jeden z naszych wspólników jest również prawnikiem, no bo to jest superistotne, żebyśmy wiedzieli od samego początku, że dokumenty podpisywane podpisem elektronicznym są bezpieczne, są skuteczne, mogą być wykorzystywane w przyszłości jako materiał dowodowy, nie. I ja pamiętam, Bolku, taką historycznie sytuację z 2016 roku, kiedy to pojawiły się regulacje i przepisy, przypomnę – Autenti działa od 2013, więc zaczęliśmy trochę wcześniej niż ten rynek był na to gotowy. Te regulacje pochodziły wprost przepisów kodeksu cywilnego czy z europejskiego rozporządzenia e IDAS. I wiesz, przepisy przepisami, odbywałem bardzo fajne rozmowy z reprezentantami wielu szanownych firm, widziałem nawet iskierki w ich oczach, ale jak potem wychodziliśmy ze spotkania to oni wiesz, klepali mnie po plecach i mówili „no dobrze – szczególnie prawnicy – panie Tomku, ale niech pan wróci jak już będzie miał pan jakieś wyroki sądów albo jakieś realne dowody na to, że nikt nie podważy”, prawda. No więc z końcem roku 2016, a właściwie początkiem 2017 roku otrzymaliśmy już konkretne dowody w sprawach, bo nasi klienci okazywali w sądach rejonowych te dokumenty podpisywane elektronicznie i sędzia, żaden sędzia nie podważył skuteczności. To było takie duże „uff” w naszym biznesie. Chcieliśmy nawet sprowokować wcześniej taką sytuację, żeby sprawdzić, co prawda za pierwszym razem sędzia poprosił o wydrukowanie dokumentu, który został podpisany elektronicznie, ale już potem było łatwo.

Bolek: Oczywiście za sparafowanie zgody z oryginałem, tak, papierowym?

Tomek: Tak, i to jest bardzo ważne, kochani, jeśli w ogóle będziecie korzystać z tego typu rozwiązań to też zobaczcie, przyjrzyjcie się firmie, z kim ona pracuje, z jakimi instytucjami, czy posiada jakieś certyfikacje. Naturalna rekomendacja, mamy tą przyjemność, jak Autenti, pracować z wieloma klientami tak, z bankami, firmami ubezpieczeniowymi. No oni, jak przypuszczasz, grillują średnio co pół roku, czy nasze, czy audytują i sprawdzają czy nasze technologie nadążają za zmianami, czy przepisy idą w parze, więc tutaj w tym pierwszym punkcie uspokajamy i oczywiście te wyroki sądów to jest taki finalny na koniec finalny dowód dowodów.

Bolek: Myślę też, że banki nie zainwestowałyby swojej kasy w was, gdyby miały swoje wątpliwości co do jakby słuszności, no przede wszystkim co do legalności tego rozwiązania. Ale wspomniałeś o podpisie elektronicznym, a bardzo bym chciał też na początku naszej dyskusji wytłumaczyć różnicę między kwalifikowanym a elektronicznym.

Tomek: Jasne.

Bolek: Bo to często nie jest takie oczywiste do momentu, kiedy ktoś nie zacznie używać jednego i drugiego i wtedy rozróżnia czy jest, czym się różni jeden od drugiego.

Tomek: Tak, to jest bardzo ważne pytanie. W ogóle tak naprawdę na rynku według przepisu prawa europejskiego występują trzy rodzaje podpisów elektronicznych, więc to wcale nie jest taki łatwy i oczywisty świat do tego, by go zrozumieć na dzień dobry. 93% dokumentów w takim obrocie gospodarczym, jak jesteś przedsiębiorcą, zamówienia, zlecenia, briefy, kosztorysy, sprawozdania zarządów i tak dalej, możemy podpisywać tak zwanym bazowym podpisem elektronicznym. To jest podpis, którego, w którym autoryzacja następuje za pomocą adresu mailowe odbiorcy. Czyli ja cię znam, wiem z jakiego adresu mailowego korzystałeś, jeśli twoja domena nie jest darmowa, tym bardziej została zwalidowana już w naszej korespondencji nie raz, mogę spokojnie podpisywać te dokumenty podpisem zwykłym, bazowym. 9 na 10 dokumentów co najmniej mogę w ten sposób podpisywać. Ale w prawie polskim istnieją takie dokumenty, pod którymi trzeba złożyć jeśli już elektronicznie to podpis tak zwany kwalifikowany. To są dokumenty, które do tej pory wymagały dla swojej skuteczności, pod rygorem nieważności, formy pisemnej. Nie wiem, czemu tak jest. Ale podejrzewamy.

Bolek: Stare słowo…

Tomek: Prawo, no wiesz, nie nadąża trochę za technologią. Dość powiedzieć, że najlepiej to pokazać na przykładzie, takim dokumentem jest umowa o dzieło z przeniesieniem praw autorskich, umowa leasingowa, zarówno leasingodawca jak leasingobiorca muszą iść i podpisują dokumenty elektroniczne, muszą złożyć podpis kwalifikowany. I on nam jest w tych sytuacjach niezbędny. Niezbędny jest też prezesom czy członkom zarządu do tego, by składać sprawozdania finansowe, dokumenty do sądów rejestronowych, rejestrowych, bo tak tego oczekuje ustawodawca. Taki podpis kwalifikowany powinien zostać wydany użytkownikowi po wcześniejszej autoryzacji i on otrzymuje, czyli ja muszę mieć absolutną pewność, że ty to Bolek, że posiadasz ten dowód osobisty, mieszkasz pod tym adresem po to, żebym mógł taki podpis kwalifikowany wydać. No nie ja, tylko funkcjonują bardzo konkretne instytucje na rynku, które mają tego typu umocowanie. Znajdują się na listach usług kwalifikowanych usług zaufania i taki certyfikat potem przypisany jest do twojej tożsamości i wykorzystywany w tych pojedynczych przypadkach, ale jednak by podpisywać dokumenty te szczególne, o, które wymienialiśmy sobie tutaj wcześniej.

Bolek: I tak, i można sobie też przypiąć do konta w Autenti…

Tomek: O, zdecydowanie!

Bolek: I mieć jednocześnie jakby dwa podpisy w jednym miejscu.

Tomek: I to dlaczego Autenti podoba się przedsiębiorcom to to, że mogą podpisywać wszystkie dokumenty różnymi rodzajami podpisów elektronicznych w ramach tego samego procesu, tak. Bo na przykład umowa o pracę powinna być podpisana podpisem kwalifikowanym po stronie pracodawcy, ale już pracownik, szczególnie dzisiaj, zatrudniony z dowolnego miejsca na ziemi, może złożyć pod tym dokumentem podpis elektroniczny ten bazowy, nie kwalifikowany, o którym rozmawialiśmy.

Bolek: Właśnie o to chciałem dopytać, ale podałeś przykład też tej umowy o dzieło z przeniesieniem praw autorskich, to czy tutaj też wygląda analogicznie, że wystarczy, że strona przyjmująca tak, jakby te prawa, podpisze je kwalifikowanym, a osoba, która je przekazuje może niekwalifikowanymi to też…

Tomek: Niestety nie

Bolek: Tutaj musi być…

Tomek: Jednak to są takie smaczki, które nasi koledzy, koleżanki, kiedy łączą się ze swoimi klientami, czy odpowiadają na maila, czy odpowiadają na czatach, no każdego dnia rozwiązują je. Użytkownik, ten klient, który z nami współpracuje też nie ma obowiązku pamiętać o tych wszystkich zawiłościach, zwracać uwagę na to kiedy, a kiedy nie używać podpisu kwalifikowanego, Więc dla bezpieczeństwa zbudowaliśmy takie marketplace’owe rozwiązanie, czyli spotykają się wszystkie podpisy, nawet te które są wydawane od kwalifikowanych dostawców spoza krajów, spoza granic Polski, czyli z innych krajów, i każdy podpis złożony na platformie będzie istotny, będzie ważny, będzie miał wartość dowodową. Ja tutaj, jadąc do ciebie pociągiem, podpisałem sześć dokumentów po prostu z pociągu. W dwóch przypadkach używałem podpisu kwalifikowanego, w czterech nie było takiej konieczności. O tym, już na koniec powiem jaki podpis należy złożyć, decyduje też nadawca dokumentu, czyli jeśli ja wysyłam do ciebie dokument i rozumiem co jest jego treścią i wiem, że potrzebuję od ciebie podpisu kwalifikowanego to ja to zaznaczam na platformie i ty już nie musisz domniemywać, tylko zostaniesz poprowadzony po nitce do kłębka tutaj tak. Tak, „ja Bolek, o, wystarczy podpis zwykły elektroniczny, żeby złożyć to oświadczenie”.

Bolek: A takie pytanie, które też często się nasuwa, czy jest możliwe łączenie, czyli takie hybrydowe podpisanie papierowo-elektronicznie?

Tomek: Tak :)

Bolek: Czyli, że ja na przykład jeśli wiem, że musi być ta forma pisemna zachowana, ja mam podpis kwalifikowany, ja podpisuję kwalifikowany, wysyłam tak jakby PDF-a, tak podpisanego do drugiej strony, która nie ma podpisu kwalifikowanego, a musi go w tej chwili podpisem kwalifikowanym podpisać lub pisemnie. Czy ona może to wydrukować, podpisać i odesłać do mnie i to jest już ważne, czy niestety nie?

Tomek: Super pytanie! :) Można ten proces przeprowadzić, ale tylko w jedną stronę, to znaczy z punktu widzenia materiału dowodowego ja mogę wydrukować dokument, chociaż ja nienawidzę w ogóle wiesz, tego słowa i…

Bolek: Drukowanie, że musisz drukować, brzmi strasznie :)

Tomek: Walczymy z tym, tak.

Bolek: Drukować można do PDF-u.

Tomek: Dobra, czyli załóżmy, że o, mój kolega z piętra niżej wydrukował dokument, podpisał go odręcznie, potem zeskanował i ten plik elektroniczny jest używany na platformie i podpisywany przeze mnie elektronicznie. Czyli mogę nałożyć podpis elektroniczny na już podpisany dokument, a nie odwrotnie. Dlatego że nigdy nie będziesz w stanie udowodnić właściwości dokumenty elektronicznego, który został wydrukowany na papier, prawda. Podpis elektroniczny jest dlatego fajnym narzędziem, efektownym, efektywnym, ułatwiającym nasze życie przedsiębiorców, że można go…

Bolek: Zweryfikować.

Tomek: Dokładnie, w dowolnej chwili, na dowolnym narzędziu, także poza platformą Autenti możesz sobie taki plik w Adobie Readerze otworzyć i wyczytać kto, w jakiej kolejności jakie podpisy elektroniczne składa.

Bolek: No dobrze, ale to jest zeskanowane, bo to drążę ten temat, bo to często jakby się pojawia, tak. Czyli ten zeskanowany podpis, przez tę drugą osobę, która nie ma podpisu kwalifikowanego, jeśli ta osoba wyśle do mnie taki skan, to potem też papier musi do mnie wysłać, żeby była ta forma pisemna?

Tomek: No tak, oczywiście.

Bolek: Ale to po prostu w drugą stronę wystarczy, ja mogę podpisać jakby ta, w kwalifikowanym tak, więc ona będzie miała już podpisany kwalifikowanie…

Tomek: Ale będzie musiała okazać plik, nie, żeby w razie czego to udowodnić.

Bolek: Tak.

Tomek: To jest taka bardzo fajna sytuacja, ona spotykamy się z nią cały czas nagminnie. Ja też jestem bardzo blisko sprzedaży, przez lata też sprzedawałem też Autenti, więc bardzo różne historie przeżywane. Kiedyś o nich pewnie książkę napiszę, bo się zebrało tam kilka arcyciekawych historyjek. Natomiast, wiesz no, za każdym razem taka rozmowa z nieprzekonanymi prowadzi do konstatacji: „ja podpisuję już tyle lat na papierze, ja się czuję pewnie”. No to ja mówię: „panie prezesie, jak pan się może dzisiaj czuć pewnie, jeżeli pan wysyła do mnie dokument do podpisu, już mniejsza z tym, że muszę iść na pocztę, albo odebrać kuriera i tak dalej, że to zostało wydrukowane, że ten cały ślad węglowy, sprzęt trzeba mieć i tak dalej, zapakowany w papierowe koperty dalej…

Bolek: Czas, czas…

Tomek: Czas i w ogóle. To ja panu nawet ten dokument podpiszę, on będzie arcyważny dla pana, gdzieś tam w domu czy w biurze, odeślę go panu z powrotem. Tylko skąd pan wie, że to jest mój podpis, prawda”. Zobacz, jaka, jaki paradoks tej sytuacji, jaki właściwie, jaka oczywista konstatacja. Jeżeli nie jesteśmy świadkami podpisywania to musimy powoływać potem ewentualnie…

Bolek: Biegłych…

Tomek: Biegłych grafologów, którzy udowadniają, że to jest mój podpis, a nie mojej żony czy mojego kolegi. W podpisie elektronicznym tą tożsamość podpisującego możemy weryfikować na wiele różnych sposobów. My tutaj sobie mówimy o podpisie bazowym i podpisie kwalifikowanym, ale użytkownicy na pewno doskonale wiedzą, nasi słuchacze, że można tą, to ryzyko trafienia do niewłaściwego odbiorcy mitygować jeszcze na wiele innych sposobów. Możemy na przykład wysłać dodatkowy kod SMS, który przyjdzie w nieprzypadkowym momencie, ani za wcześnie, ani za późno, w procesie podpisywania. Trochę to jak analogicznie do przelewu bankowego, czyli zbieramy te materiały…

Bolek: Ogólna weryfikacja.

Tomek: … dokładnie, nakładamy, łączymy ze sobą te faktory, żeby potem umieć udowodnić, że właściwa osoba w danym momencie weszła w posiadanie dokumentu, otworzyła go na swoim urządzeniu i złożyła oświadczenie woli, prawda. To jest, to nas dzisiaj nie zaskakuje, bo przecież dokładnie w ten sposób działamy w ramach bankowości internetowej…

Bolek: Coraz bardziej popularnej podwójnej autentyfikacji, tak. Logowanie czasami już tak…

Tomek: …zakupów e-commerce’owych i tak dalej, prawda. Mnóstwo tego typu usług jest już ten. Ja już też jak jadę pociągiem, to ja mogę sobie kupić w systemie bilet, okazać go konduktorowi wprost z mojego urządzenia, on jeszcze to zweryfikuje z dowodem osobistym ale już na szczęście nie tym w plastiku, nie muszę wozić ze sobą portfela, a na przykład mObywatelem.

Bolek: Wspomniałeś o trzech rodzajach podpisów.

Tomek: Tak jest.

Bolek: Też o jakby opisaliśmy ten bazowy i kwalifikowany… Jest jeszcze trzeci?

Tomek: Są jeszcze zaawansowane, czyli zaawansowane z jakby rozszerzonymi metodami autoryzacji. Czyli nie potrzebujesz podpisać ze mną umowy podpisem kwalifikowanym, bo to na przykład nie jest umowa leasingowa, ale chciałbyś, bo zawierasz polisę na życie, mieć pewność, że właśnie kiedy Tomek po drugiej stronie staje do tej umowy, w związku z czym wnioskujesz o tak zwaną wideoidentyfikację na przykład. I ta rzeczywiście postać proszona wcześniej o złożenie podpisu musi wcześniej pokazać swoją buzię w kamerce.

Bolek: I czy ta osoba żyje, skoro to jest polisa na życie :)

Tomek: Tak, dokładnie i to nie jest żadne zdjęcie, wiesz, Arnolda Schwarzeneggera, nikt się pod nikogo nie podszywa, nie jest to jakieś sztuczne AI, już taki robot, który tam spogląda do kamery. Prosimy więc o to, by ruszył delikwent głową w lewo albo w prawo, pokazał swoje ID, matchujemy te dane i nabieramy tej pewności, co w przypadku wielu różnych produktów, usług ma duże znaczenie.

Bolek: To jest też procedura przy wydawaniu, tym pierwszym wydawaniu podpisu kwalifikowanego.

Tomek: Tak jest.

Bolek: Ja też to przechodziłem chyba.

Tomek: To jest duża frajda, mam nadzieję, że to było dla ciebie fajne doświadczenie, szybkie. Realizujemy je w czasie tak zwanej przysłowiowej kawy. Czyli jak dzisiaj nawet, drodzy, potrzebujecie podpisu kwalifikowanego, to pamiętajcie, że można go zamówić i on zostanie wydany online. Tylko w sesji takiego połączenia wideo z konsultantem w Autenti, mamy takich partnerów, certyfikujemy więc w ich imieniu wszystkich zainteresowanych, tak.

Bolek: Tego może nie wiesz, ale jakby w SaunaGrow już była cztery lata temu i od tego czasu nie podpisywaliśmy ani jednego dokumentu papierowo.

Tomek: No jak to nie wiem, no przecież jestem jakby wiernym (…) twoim.

Bolek: Ale wiesz, że nie, to, że podpisujemy w Autenti to wiesz, bo mamy konto, tak, ale też nie podpisaliśmy żadnego dokumentu papierowo…

Tomek: Mega, mega.

Bolek: Że zawsze udawało się robić to właśnie w sposób techniczny.

Tomek: Czyli da się, prawda, tak.

Bolek: Tak.

Tomek: No i teraz przechodzimy gładko do drugiej obiekcji, bo mówiłem, że są trzy, przedsiębiorców, dlaczego powinienem, dlaczego to jest właściwy moment. Bardzo często rozmówcy pytają nas, czy nasi klienci, końcowi, czy kontrahenci, dobrze zareagują, czy oni sobie z tym poradzą. Czy ja wiem, jako firma, że wprowadzam podpis, ale czy ten kto będzie, te dokumenty ze mną podpisywał, sobie z tym poradzi. To jest bardzo częste pytanie. I słuchaj, okazuje się, Bolku, że mija tydzień, dwa, trzy i w ogóle już nikt nie pamięta, że je wcześniej zadawał, prawda. Czyli Autenti zbudowało takie rozwiązanie i znowu chcemy dobre standardy utrzymywać, ale też prochu nie wymyślamy. Z założenia te rozwiązania powinny być proste, łatwe, zrozumiałe dla każdego i to niezależnie od tego, czy jest komputerowym geekiem, czy prezesem firmy, czy po prostu średniostatystycznym Polakiem, czy mieszka w dużym mieście, czy w małej wsi po prostu, każdy dla każdego to doświadczenie po drugiej stronie jest równie proste, równie łatwe. Prowadzimy jak po sznureczku. Najpierw trzeba się zapoznać z treścią dokumentu. On nie przychodzi zresztą na skrzynkę mailową tylko jest wywoływany w bezpieczny sposób na naszej platformie. Tam sobie go przeskanować, samo podpisywanie dokumentu to jest składanie doświadczenia woli i takie jedno kliknięcie. Autenti, za punkt honoru sobie stawiają, żeby to była czynność one click. Nawet mieliśmy przez długie lata przy swoim logotypie taki slogan brandowy „one click signature”, czy po polsku „podpisujesz jednym kliknięciem”.

Bolek: Tak.

Tomek: Bardzo istotne, bardzo ważne i wywołuje naprawdę nieskromnie powiem, uśmiechy na twarzy tych podpisujących po drugiej stronie, bo oni również nie muszą odwiedzać placówek, chodzić na pocztę, zamawiać kurierów, drukować czegokolwiek, ponosić te koszty, prawda. Więc oni dzisiaj są wdzięczni temu, kto wysyła te dokumenty do nich w ten sposób, że nie muszą tego robić, że cały proces dodatkowo jest ekologiczny. To nie wiem jak to w twoim otoczeniu wygląda, ale może z uwagi na zawód jaki uprawiam czy firmę, jaką reprezentuję, mam tę przyjemność spotykać ludzi, którzy coraz częściej podnoszą, że te aspekty ekologiczne, bycia przyjaznym środowisku, minimalizowania śladu węglowego, niedrukowania wtedy kiedy nie ma takiej potrzeby, jest coraz istotniejsza.

Bolek: Jest to faktycznie podnoszone, natomiast częściej ludzie, którzy korzystają z tej formy obiegu dokumentów mówi o wygodzie, również zarządzania i odnalezienia dokumentów. Ja dzisiaj rano musiałem nawet spojrzeć do umowy podpisanej dwa lata temu i gdzie ja teraz bym szukał segregatora sprzed dwóch lat, gdzie ona, żeby tak zobaczyć faktycznie zapisy do tego na co się umówiliśmy z firmą. Nie, po prostu w bardzo szybki sposób znalazłem tę umowę na mailu, bo ona później przychodzi na maila, czyli nawet nie musiałem się logować do konta, gdzie też wiem, że bym ją znalazł. Ale mógłbym ją znaleźć na swoim mailu firmowym i dwa kliki i jestem, tak, jakby w tej umowie, i mogę sobie przejrzeć, co było dokładnie podpisane. Gdyby to było papierowe, no nie wyobrażam sobie tak jakby szukania dokładnie tej podpisanej, bo pewnie edytowaną wersję gdzieś tam też bym znalazł, ale tej podpisanej finalnej już nie byłoby to takie oczywiste.

Tomek: No właśnie, a w ramach konta na platformie, ty wiesz, bo z niego korzystasz, jest bezpłatne też archiwum. Czyli my te pliki dla ciebie i tak odłożymy, one będą czekać na ten właściwy moment, kiedy będziesz musiał sięgnąć do tych materiałów dowodowych kiedyś albo coś sobie przypomnieć, tak. I to nie jest kwestia na jutro czy na za miesiąc, tylko najczęściej po latach się wraca do tych dokumentów, prawda. Więc to jest fajne, to użytkownicy bardzo lubią, a klienci są wdzięczni, a my jesteśmy superzadowoleni i szczęśliwi, bo tak trochę budujemy ten efekt sieciowy u nas. To znaczy klienci naszych klientów stają się naszymi klientami, nie. Czyli przykład. Ja się bardzo cieszę na przykład, że moim klientem jest bank BNP Paribas, to jest dla nas istotny partner, i tenże bank każdego dnia wysyła tysiące dokumentów do swoich klientów w różnych procesach: do przedsiębiorców, do klientów końcowych, tutaj wydaje kartę, tam podpisuje się po kredytem i tym podobne. I ci ludzie, którzy mają ten kontakt, trochę wymuszony przez bank, który wybrał dla nich to rozwiązanie…

Bolek: Uznaje je…

Tomek: Zaciekawiają się co się wydarzyło. I wielu z nich wraca po tym, interesuje się Autenti i mówi: „kurczę, fajny to przecież może działać w moim biznesie, nie”.

Bolek: Odnośnie tych biznesów, bo skupiamy się na tych firmach, które rosną. W jakim momencie przedsiębiorca powinien pomyśleć o tym, żeby wdrożyć podpis, czy kwalifikowalny czy elektroniczny, w jakim momencie swojego biznesu on powinien o tym pomyśleć?

Tomek: Nasze doświadczenia i kalkulatury, kalkulatory, przepraszam, pokazują, że już jak, jeśli wysyłasz już tylko pięć dokumentów i podpisujesz pięć dokumentów, wysyłasz je w ciągu miesiąca do twoich kontrahentów czy klientów, no to już ma sens. Ja robię takie wycieczki na Pocztę Polską co jakiś czas, to takie zboczenie zawodowe, i, więc…

Bolek: Pewnie ci tego brakowało :)

Tomek: Tak, trochę tak :) Ale wiesz, sprawdzam co tam się dzieje, tak. U moich takich potencjalnych konkurentów, bo co jakby nie mówić, z Pocztą Polską takie Autenti konkuruje, prawda. No i ostatnio wróciłem, słuchaj, po takiej wycieczce tylko po to, żeby sprawdzić cenniki, prawda. Dzisiaj wysłanie dokumentu do drugiej strony w formacie A4 za poleceniem odbioru jako priorytet kosztuje ponad 20 zł, tylko w jedną stronę.

Bolek: Nie licząc czasu, druku, sprzętu, tak…

Tomek: Kurczę, a muszę mieć drukarkę, a muszę ją serwisować, a musze kopertę, a już ten czas, Bolek, to jest naprawdę taka wartość, którą najtrudniej może przełożyć na złotówki i na wartości, ale przecież my chcielibyśmy robić na co dzień, wykonywać obowiązki, który, w których czujemy się kompetentni.

Bolek: Które mają sens :)

Tomek: Które mają sens, w których się specjalizujemy :), a nie uprawiać papierologię, nie, tak zwaną.

Bolek: A to potem jeszcze wraca, bo ktoś podpisze ten dokument z drugiej strony, odeśle go tą samą jakby metodą, tak, i potem trzeba go przyjąć.

Tomek: A potem archiwum jeszcze musisz to gdzieś…

Bolek: Sprawdzić co on podpisał, czy to jest to co wysłałem.

Tomek: Prawda? Aaa, to jest fajny aspekt, na który zwracasz uwagę, nie. Ja bardzo często, to znowu element mojego skrzywienia tutaj mojego, ale pytam prawników jak oni do tej pory weryfikowali treść dokumentów, które potem wracały po podpisaniu, prawda. No więc tak żartowaliśmy. Jedną z ulubionych praktyk mecenasów było nakładanie dwóch egzemplarzy na siebie i kładzenie ich na szybie, do światła, gdzie można zobaczyć, czy przecinki wszystkie stoją w tym samym miejscu, prawda.

Bolek: Tak, była opcja porównaj dokumenty jest w Wordzie, ale nie w papierze, tak :)

Tomek: No właśnie.

Bolek: To dokładnie tak to działa.

Tomek: Więc no absolutnie multum korzyści i już dla samego czasu przedsiębiorcy powinni rozważyć tego typu opcję, bo naprawdę w kontekście przygotowywania dokumentów, tego całego obiegu, który potem jest istotny i archiwizowania tych plików w wersji elektronicznej to się opłaca. Z kalkulatora wprost wychodzi, że 4-5 dokumenty miesięcznie, które wypełniasz już dają ci zwrot w postaci takiego minimalnego konta, które możesz założyć na platformie no w 30 sekund.

Bolek: No dobrze, ale to oznacza, że tak naprawdę powinno się zacząć od samego początku. A jak firma już rośnie szybko, czyli już przekroczyła ten, powiedzmy, nie wiem pięćdziesięciu pracowników i nagle jakby ma ich trzystu, tak, no to oni są już dużo dalej.

Tomek: Tak.

Bolek: To jakie są wyzwania przy wprowadzaniu podpisów elektronicznych w takiej firmie, która już jest duża? Bo okej, no nie pomyśleli o tym pięć lat temu albo nie znali jeszcze jakby takich rozwiązań, nie czuli się komfortowo. Teraz czują: no dobra, no to to już jest ten moment. Dawno był, ale teraz też chcę. Jakie tu są wyzwania dla firm wprowadzających dopiero ten cyfrowy obieg w zaawansowanym stadium?

Tomek: No właśnie. I to jest ten trzeci punkt. Chyba czytasz mi w myślach, bo właśnie ta trzecia obawa dotyczy tego pytania od czego zacząć, nie. Bo wiesz, bo do tej pory tego typu rozwiązania czy wyobrażaliśmy sobie, pracując w korporacjach wcześniej, że trzeba zorganizować jakiś przetarg co najmniej, wiesz, zebrać kilka ofert, popatrzeć, jak te systemy wyglądają, ile czasu będzie trwać ich implementacja. Potem trzeba będzie jeszcze zespoły przeszkolić, wydać na to setki tysięcy złotych i czekać, może za pół roku się coś zacznie w tym temacie dziać, nie. A my stworzyliśmy rozwiązanie w tym modelu soft service, i, czyli możesz zacząć już teraz, w ciągu 30 sekund zakładasz konto, a potem w kontekście skalowania i pytania o to, jak innych zaangażować do tego przedsięwzięcia po prostu za pomocą adresu mailowego dopraszamy swoich współpracowników po to, by mogli się przekonać, spróbować, sami wysyłać dokumenty i korzystać. To znowuż wracam do tych sławetnych rozmów z tego warszawskiego mordoru, jak się spotykam z tymi właścicielami czy prezesami zacnych firm i oni mówią: no ale my korzystamy z podpisu elektronicznego, nie, taka duża firma z branży FMCG na przykład. Ja mówię: „ale jak to, ale jak korzystacie, panie prezesie.” „No ja mam podpis kwalifikowany i księgowa ma, więc wysyłamy tak”. Firma, która liczy tam pięciuset pracowników, ja mówię: „proszę wybaczyć, panie prezesie, ale pan zaledwie liznął tematu podpisu elektronicznego, tak. Bo używa pan tego podpisu do składania sprawozdania finansowego i tak dalej, tak.”

Bolek: Żeby samemu na pocztę nie chodzić.

Tomek: Więc mówię: „pana zespół jeszcze nie wie, jakie korzyści można osiągnąć w kontekście podpisywanie dokumentów”. Kiedy się przełączyliśmy, przestawiliśmy, to z jednej strony jakby daje sobie tutaj rękę uciąć za to, że ten proces ma być prosty i łatwy, jest takie wiesz, szkolenia wszystkich zainteresowanych i chętnych, no to organizujemy naprawdę to trwa godzinę, dwie, zestaw treści, które w razie czego jest na wyciągnięcie ręki, ale to co się, to co, od czego zaczynamy nasza przygodę, to jest zawsze znalezienie w jakiejś organizacji tych ludzi, którzy stają się ewangelistami, nie.

Bolek: Może najbardziej też skorzystają na tym, nie, że to faktycznie się tak zadzieje.

Tomek: Tak, dokładnie. I to nam się super sprawdza. Znaczy mogę robić prezentację dla grupy 15 osób jakąś handlową, ale ja wiem, która trójka przy tym stole jest już zadowolona na samą myśl.

Bolek: Oczy się inaczej świecą, tak.

Tomek: I to są najczęściej ludzie, którzy zajmują się sprzedażą, bo oni tych dokumentów najwięcej podpisują ze swoimi klientami czy to B2C czy B2B. To są prawnicy, bo przez ich ręce najczęściej przechodzą…

Bolek: Tony papieru.

Tomek: …dokumenty czy jacyś pracownicy też backoffice’u, administracji, którzy przygotowują też tą dokumentację. No i też finansiści, bo na koniec kwestia tych rozliczeń. A ostatnimi miesiącami szczególnie w kontekście pandemii tego okresu postpandemicznego, takimi fajnymi tutaj zwolennikami i ewangelistami rozwiązania są HR-owcy, tak. Bo muszę zakontraktować, bo wcześniej muszę wyrazić jakąś intencję, podesłać dokumenty.

Bolek: Ale to jest coś co się zmieniło przez pandemię, bo wcześniej nie było to konieczne.

Tomek: Zdecydowanie.

Bolek: Więc nie było to możliwe, albo nawet było, ale nie było to stosowane. To tak samo jak z medycyną, tak, jakby z, temat porad zdalnych, tak.

Tomek: Tak, świetne porównanie.

Bolek: Lekarze zupełnie jakby nie czuli się ani komfortowo – „jak tam, leczyć przez telefon?” ale tak naprawdę, pewnie, że chętnie leczyć przez telefon, bo wiele rzeczy można w taki sposób pomóc.

Tomek: A tutaj szefowie HR-u mówią mi wprost, jeśli ja tego tu pracownika w procesie rekrutacji nie zakontraktuję szybko, nie wyślę mu stosownych dokumentów, to może się okazać, że on już jutro pracuje dla mojej konkurencji, nie, prawda.

Bolek: Gdzie indziej. Która zdążyła.

Tomek: Prawda?

Bolek: Też samej sprzedaży, nie wiem, to się jak, czy takiej, takie metody wy używacie w Autenti, ale ja czuję, że szczególnie przy sprzedaży B2B, gdzie ten podpis elektroniczny myślę, że łatwiej jakby jest wdrożyć, jakby mniej jest tego tłumaczenia, jak to działa i dlaczego nie ma też tego, tej ani umowy o pracę ani przekazania praw autorskich, to po prostu szybciej ten proces wygląda, tak. Nawet jeśli się już obie strony dogadają i mają coś podpisać papierowo, to zazwyczaj koło dwóch tygodni trwa taki proces? No bo zanim ja to wyślę, to gdzieś dojdzie, trafi na właściwe biurko, ktoś to sprawdzi, te przecinki pod światło, tak, jakby ten kto, bo za czasów papierowych było ten, kto drukował, ten miał władzę, bo on wiedział, który wydrukował…

Tomek: Tak :)

Bolek: … jeszcze tam jest (…) czasopisma czy już nie, czy cokolwiek innego, a no teraz przyszło to papierowe, to ktoś jednak musi zweryfikować co to tam ktoś podpisał zanim prezesowi da do podpisu, często jeszcze parafując tak jakby właśnie tym swoim jakby podpisem, że tak, wiem, przeczytałem. A tutaj tak naprawdę w ciągu kilku chwil możemy mieć to podpisane, sprawdzić dokumenty z porównaniem, więc też jest łatwiej, tak, jakby pod tym względem.

Tomek: To jest jakby ważne, że poza tym, że Autenti zbiera ten materiał dowodowy, to jeszcze go pieczętuje, taką pieczęcią zaawansowaną z kwalifikowanym certyfikatem. Co to oznacza? To oznacza, że ten, który nadaje dokument, jak już przyciśnie ten magiczny „enter” i wyśle go za pomocą naszej platformy, czyli tej zaufanej strony trzeciej do swoich odbiorców, to on ma absolutną pewność, że nikt nie zmieni…

Bolek: Nie zmodyfikuje.

Tomek: Ani bita jednego w tym pliku, nie przesunie tego przecinka, nie dopisze tego zera. My od razu jako platforma poinformujemy tego odbiorcę, że nie, nie, nastąpiła ingerencja w treść. Co ciekawe my nie znamy treści dokumentów, to może być jakieś drobne nieporozumienie.

Bolek: Ale z (…) bo to jest inny plik.

Tomek: Ale to może być również kontrakt na kilka milionów euro i nikt, już na pewno nie pracownicy Autenti, nie mają dostępu do tych treści, tylko ich odbiorcy. To jest też bardzo istotne. My materiał dowodowy jako zamknięty już plik z odpowiednimi certyfikatami, wysyłamy dopiero po złożeniu ostatniego podpisu.

Bolek: Tak. Super, Tomku. Jeszcze, czy nasuwają ci się jeszcze obiekcje, które jakby często się pojawiają? Czy jest coś, co jeszcze właśnie takim szybko rosnącym firmom warto jakby podpowiedzieć? Jeśli ktoś jeszcze nie jest przekonany, czy coś jeszcze się pojawia jako taka wątpliwość.

Tomek: Chyba nie, wiesz, naprawdę obserwujemy diametralne zmiany wśród tutaj naszych klientów, wśród tych, którzy przełączają się na podpis elektroniczny. Do tej pory największymi takimi oponentami byli technolodzy, bo oni właśnie wprost mówili mi: „Tomek, ale z czym przychodzisz? My tu deptamy ścieżki już od wielu miesięcy z jakimiś systemami do obiegów, CRM-ami, i tak dalej, a ty przychodzisz do mojej dużej organizacji i mówisz, że możesz to zrobić w kilka dni”, tak, najdalej, tak, najdalej. W pandemii jeden z dużych banków przełączyliśmy na nasze systemy w ciągu tygodnia, bo była taka potrzeba. Więc mówi: „kurczę, no nie, zrobimy to trochę inaczej”. Ale bardzo rozumieją dzisiaj przedsiębiorcy i chwała im za to, że nie trzeba to też ciekawa konstatacja na koniec może tej części, że nie trzeba Bolek stawiać tych rozwiązań samemu też, nie. Do tej pory funkcjonowało szczególnie w tych większych firmach takie przekonanie, że…

Bolek: (…) based?

Tomek: Dokładnie, tak. Niby produkujemy to to nie może być dobre, a to nieprawda. Z naszych rozwiązań korzysta ponad 5 tysięcy klientów już dzisiaj tylko w Polsce, z czego szereg z nich należy do tego najbardziej wyrachowanego sektora finansowego, ubezpieczeniowego, gdzie i bezpieczeństwo i audyty, i później trwałe nośniki, to wszystko ma duże znaczenie, a nasze rozwiązanie jest chmurowe, tak. I to też jest chmurowe dla wygody wszystkich stron, żebyśmy mogli w dowolnym momencie, za pomocą dowolnego narzędzia się wbić na nasze konto, wykonać na tym koncie tą aktywność, która jest niezbędna wysłać ten dokument do podpisu, samemu go podpisać i mieć zamknięte to wszystko w 3 minuty, tak. Więc technologie już też, technologowie już też nie oponują, technolodzy czy technologowie, technolodzy?

Bolek: Technolodzy chyba.

Tomek: Dobra, przepraszam. I, no a prawnicy to już i HR-owcy to już w ogóle bardzo lubią, serdecznie ich pozdrawiam.

Bolek: Mówiłem o tym właśnie procesie sprzedaży, bo też jak w firmie AirHelp odpowiadałem za sprzedaż B2B to tam robiliśmy każdemu klientowi business case, czyli robiliśmy tak naprawdę wyliczenia ile on zarobi na skorzystaniu z usług AirHelp i tu pytanie, czy to w taki sposób też podchodzicie, bo tak trochę chciałem płynnie przejść do, już do was jako do firmy. Nie tyle jako o narzędziu, bo o tym chwilę porozmawialiśmy, ale do firmy. Czy faktycznie jesteście w stanie pokazać temu prezesowi, bo do tej pory może rzeczywiście ktoś z IT mówił mu językiem niezrozumiałym, nie był to dla niego język korzyści, tak. A jeżeli wy jesteście w stanie powiedzieć: „panie prezesie, podpisujecie 500 umów miesięcznie, tak, każda z nich trwa dwa tygodnie – podpisanie, my możemy to skrócić do już pół dnia, tak, i macie już nie tylko pół miesiąca szybciej przychody tylko macie te same zasoby działu sprzedaży, znacznie lepiej mogły być wykorzystane”. I czy jesteście w stanie to przerzucić w jakiś sposób na pieniądze i wtedy prezes widzi: aha, to ja mogę zaoszczędzić milion złotych, tak, jakby w skali IMX miesięcy, przez to, że inaczej będzie sam zasób wykorzystywany sprzedaży.

Tomek: Bardzo dobre pytanie i rzeczywiście mamy takie kalkulatory, One są jakby szyte na miarę, czyli bierzemy pod uwagę faktycznie liczbę dokumentów, liczbę pracowników, którzy to robią, ich czas, zasoby, które muszą być też temu dedykowane w kontekście urządzeń do drukowania, kopert, tego czasu, który tam po drodze się jest wykorzystywany. Tak że słuchaj, dla powiem tak, dla takiej firmy, która zatrudnia do 10 osób, miesięczne korzyści przy wysyłaniu około 100 dokumentów już idą w około kilka tysięcy złotych, tak. To jest niesamowite.

Bolek: To robi wrażenie tym bardziej, że to później tylko rośnie.

Tomek: Dokładnie, a mówi. A jaka frajda, jakie zadowolenie też tej drugiej strony, kurczę, no to ja wybrałem…

Bolek: Wiele żmudnych procesów.

Tomek: Prawda? Sam wiesz, jak reagują twoi klienci, czy twoi partnerzy biznesowi, jak otrzymują taki dokument do podpisu. Może za pierwszym razem się zastanawiają, tak. Jeszcze, a co ten Bolek wyprawia, a tutaj, nie uprzedził mnie, a sięga po jakieś rozwiązanie, tak. Ale duże firmy też świetnie sobie z tym radzę, one mówią swoim klientom końcowym. Nie wiem, jak tutaj współpracujemy z Rossmannem, z Medicoverem, i tak dalej, to oni sobie robią taki mailing kilka chwil wcześniej i piszą: Drogi kliencie, wybraliśmy dla ciebie rozwiązanie, przetestowaliśmy, które teraz będzie przynosić ci wiele, i nam również, w kontaktach z tobą wiele konkretnych korzyści. Od jutra będziemy wysyłać dokumenty do ciebie za pomocą platformy Autenti. Znowuż ten aspekt trzeciej strony jest bardzo istotny.

Bolek: Tak.

Tomek: My, nie daj Boże, bylibyśmy w sporze, bo ty próbujesz mi coś udowodnić, że nie podpisałeś, ja tobie, że podpisałeś i tak dalej.

Bolek: To obie strony mają tą trzecią, do której mogą się odnieść.

Tomek: Dokładnie, bo bardzo to też mi przypomina historie takie sprzed lat, kiedy zaczepiali mnie wtedy też przedstawiciele głównych działów IT. Mówili: „no fajne, fajne, możemy to zrobić sami”, nie. Super, mają wszystko, co potrzebne – zasoby, pieniądze, może najmniej czasu, ale niedoszacowali moi rozmówcy tego aspektu strony trzeciej.

Bolek: Tak.

Tomek: Dzisiaj wiem o wielu takich spornych sprawach, w których klienci są z firmami w konflikcie i próbują swoich racji udowadniać, no bo tu była platforma tej firmy, bo jakbym nie podpisał to by mi odcięli konto. Wiesz, tak. A tutaj masz jednak masz zawsze prawo na Autenti, wiesz dobrze o tym, odrzucić ten dokument jeśli on nie spełnia twoich oczekiwań, jeśli jest treść niewłaściwa.

Bolek: Tak.

Tomek: Albo inne parametry. To też, to też jest nie bez znaczenia.

Bolek: No, tym bardziej, że umowy się podpisuje na czas wojny a nie że spokoju.

Tomek: Tak

Bolek: Ale jeszcze taka krótka dygresja zanim jeszcze o Autenti zapytam. W Saunowym Stawie czyli innej mojej firmy, którą od ponad roku już rozwijam, wszystkie umowy inwestycyjne, też podpisane przez Autentię, ani jednej nie podpisaliśmy papierowo, tak. I rzeczywiście dla inwestorów, którzy nie mieli wcześniej z tym kontaktu, to było takie jakby czasami pytania: a co to dokładnie jest takie? I jedna linijka w mailu tłumacząca, że może to być z mojego konta zrobione, że nie musicie zakładać swojego, jeśli wam się spodoba to możecie, ale nie musicie. I tyle. I nie ma chodzenia w lewo, w prawo, tym bardziej, że to są konkretne pieniądze, to jest inwestycja, to jest, to są, na przykład też łatwiej założyć kilkunastostronicowy załącznik w postaci umowy spółki i nie trzeba drukować tego tyle razy, tak. Więc…

Tomek: Prawda? Dokładnie. Ja mam takiego ulubionego klienta. On prowadzi biznes franczyzowy. Do tej pory jeden zestaw takiej umowy franczyzowej z dziewiętnastoma załącznikami liczył 495 stron.

Bolek: Już prawie ryza.

Tomek: Prawie ryza :)

Bolek: W dwóch egzemplarzach :)

Tomek: Trzy są potrzebne, bo to franczyza. Trzy to jest półtora ryzy papieru i 35 minut podpisywania i parafowania tylko jednego zestawu, prawda?

Bolek: Boże.

Tomek: I on mówi, od tej pory jest szczęśliwy, bo faktycznie na platformie takiej, jak nasza, składasz ten podpis raz.

Bolek: Tak.

Tomek: I on się nakłada…

Bolek: Na cały plik.

Tomek: …warstwa na cały plik z każdym jego załącznikiem, nie.

Bolek: Tomku ja chciałem cię jeszcze podpytać tak trochę w kończąc naszą rozmowę, bo przede wszystkim zależało mi na zrozumieniu tych podpisów elektronicznych i przekazaniu tego zrozumienia naszym słuchaczom. Natomiast no wy też jako Autenti jesteście firmą, która bardzo szybko rośnie i tu chciałem jakby ciebie podpytać o jakieś takie przykłady wyzwań, które mieliście z tym wzrostem takich największych takich, które gdzieś tam utkwiły tobie w pamięci. Jakbyś mógł się tym podzielić i też jak sobie poradziliście z tymi wyzwaniami.

Tomek: Jasne, to to było, to pytanie wymaga pewnej rewizji, ale odświeżałem sobie w pamięci te takie przełomowe momenty i doszedłem do wniosku, że były cztery. Może moi wspólnicy mają trochę inną perspektywę, ale pewno co do większości będziemy zgodni. Po pierwsze w 2016 roku, pod koniec 2016 roku, od kiedy pojawiły się te regulacje już słuchaczy, wiedzą kiedy Autenti uwierzyło w to, że może tutaj zrobić pozytywną zawieruchę na rynku. My jako founderzy postawiliśmy wszystko na jedną kartę. I to…

Bolek: Drukowaną kartę czy…

Tomek: No właśnie :)

Bolek: :)

Tomek: Dobra, postawiliśmy…

Bolek: Na jednego JPG-a.

Tomek: Słuchaj, po pierwsze zdecydowaliśmy się pozostawić wszystkie inne aktywności i 100% naszego czasu i atencji zaangażować w Autenti. Czyli to nie było takie, że wiesz bawimy się w biznes, tylko nie, jednak dajemy spokój, bo Autenti jest najważniejsze i będziemy pracować 100% na to.

Bolek: Zaangażowanie autentyczne.

Tomek: Dokładnie, „autenticznie”, jak to mówią u nas koledzy i koleżanki w pracy. No a dwa, ten produkt nasz po pewnej rewizji zaczęliśmy produkować we własnym zespole, czyli wyprowadziliśmy go z software house’u i zbudowaliśmy własny team IT. I to był pierwszy przełomowy moment dla nas, tak. Wszystko pod kontrolą, 100% atencji, nie oglądamy się co tam legislacja, jak case’y, po prostu idziemy konsekwentnie do przodu, bez dwóch zdań to był ten pierwszy taki kluczowy element. Nie dałoby się też tego zrealizować, gdyby nie wsparcie inwestorów. My od samego początku wiedzieliśmy, że rynek jest duży, że potrzebujemy tam być szybciej niż później. Odłożyliśmy trochę na bok ideę rozwoju organicznego, mówiliśmy: „jest momentum, jest czas na przyspieszenie”.

Bolek: Tak.

Tomek: Więc drugim takim etapem milowym to jest współpraca z inwestorami. Z Black Pearls Innovation, z dwoma funduszami VC, obydwa ci pewno doskonale znane, szczególnie ten jeden bliższy ciału, ale zaczęliśmy, uwierzyli w nasz koncept już w 2017 roku, tak. Czyli zasadniczo zasilili naszą kasę, pozwolili nam też poszaleć w tych wyobrażeniach o tym, jak ten nasz produkt będzie wyglądał i dlaczego będzie dobry dla rynku. Potem kolejni inwestorzy w rundzie, a pół roku temu zamknęliśmy rundę B, już taką międzynarodową po to, by budować teraz naszą pozycję również poza granicami kraju. Różni przedsiębiorcy mają różne doświadczenia z inwestorami. Ja będę mówił wyłącznie o pozytywnych i myślę o pozytywnych, bo takie nas dotykały. Oczywiście tak, inwestorzy nas challengują, obecnie mamy ich siedmiu, nie jest łatwo tym zarządzać…

Bolek: W tym banki, oczywiście.

Tomek: … (…) komunikować, są tam banki, są ci, są bardziej odważni, mniej odważni. Są bardziej gadatliwi i ci mniej. Ale generalnie, jak już tam się ponaparzamy w tym swoim gronie. Jeśli my jako founderzy weźmiemy fajny feedback z tego, to to tylko służy rozwojowi naszej idei i poszerza horyzonty, a te środki też finansowe są nie bez znaczenia wtedy, kiedy trzeba dorzucić do pieca.

Bolek: Tak.

Tomek: No i to, to co jest myślę, trochę związane z tym punktem pierwszym to jest taki trzeci punkt związany – zespół. Jakby każdy dzisiaj z pracowników Autenti zaangażowany w to przedsięwzięcie, zatrudniony, zaproszony do współpracy. To jest dla mnie szczególnie osoby, która jest blisko tych HR-owych tematów, za to też w spółce odpowiadam, sam jestem jak wspominałem couchem trenerem, wiem jaką wartość noszą ludzie, No to to jest, to jest taki może nie mile stone, ale taki krok, który składa się na ten milowy. Bo nigdy byśmy tego biznesu nie rozhulali, tak, i nie zrobili, nie uczynili Autenti popularnej, gdyby nie nasi pracownicy. Bardzo różne kompetencje, mix różnych doświadczeń, peseli, młodsi, starsi, ale wszyscy – mówię to z pełną odpowiedzialnością, chyba że mnie ktoś potem po tym nagraniu prześwięci albo skoryguje – uwierzyli w naszą ideę. Czyli my, jako founderzy, zakładaliśmy, chcieliśmy zmieniać świat, chcieliśmy odpapierzać biznesy, ale poszli za nami podobni fanatycy i dzisiaj będę nieustająco powtarzał, że wszędzie to, co możemy, gdzie możemy dojść, czy to, co zrobić, jest już zasługą nie Tomka, Grześka czy Bartka, tylko każdego z pojedynczych osób, która w tą ideę uwierzyła, podnosi telefon, odpowiada na pytania, rozwiązuje problemy. Nawet spotyka się z rodziną przy wigilijnej kolacji i opowiada ile tam odpapierzyła biznesów w tym miesiącu czy w tym roku, prawda. J Więc to są dla mnie takie jakby kluczowe momenty, a jakąś, gdybym miał jedną lekcję przekazać przedsiębiorcom to to, że Bolku zaczęliśmy za późno sprzedawać, nie. Czyli spotkaliśmy się w gronie założycielskim, byliśmy bardziej zorientowani na produkt, chcieliśmy, cyzelowaliśmy go, chcieliśmy by był perfekcyjny, a myślę, że tak dzisiaj z pokorą mogę powiedzieć, że co najmniej rok później zaczęliśmy sprzedaż.

Bolek: Jest takie powiedzenie no właśnie w SAS-ach i w produktach internetowych, że jeśli nie jesteś zażenowany swoim produktem, który sprzedajesz, znaczy, że za późno zacząłeś sprzedawać.

Tomek: Tak, tak, tak. Dokładnie, świetnie.

Bolek: Zawsze może być lepiej.

Tomek: Świetnie.

Bolek: Ja też uwielbiam takie powiedzenie, że „done is better than perfect”. Co z tego, że coś może być lepsze, jak nie jest zrobione, tak. Jakby lepiej zacząć i też szybciej mieć ten feedback od klientów.

Tomek: No, zdecydowanie.

Bolek: Szybciej te kierunki, orientacja. Ale chciałem o zespół tutaj podpytać. Naturalne, że w siłę rośniecie jeśli chodzi o zespół. Jak często musieliście zmieniać strukturę w ramach tego zespołu, bo to jest no naturalne, że jak zespół rośnie, to gdzieś tam nowe szczeble dochodzą, działy, zmiany. Jak to u was było? Jak często się struktura zmienia?

Tomek: To jest z trzeci raz teraz, Bolek. Tak historycznie wychodzi, że tak średnio co trzy lata, tak. Trochę to wymuszone oczywiście strategią, trochę też potrzebami jakie na tamten moment mieliśmy. No, dość powiedzieć, że na samym początku trudno było znaleźć takich fachowców, szczególnie w sprzedaży i marketingu, którzy rozumieją co robimy.

Bolek: Jak jeszcze nikt tego wcześniej nie robił.

Tomek: No właśnie, bo nie ma benchmarków za bardzo, bo gdzieś tam jest amerykański DocuSign za wielką wodą.

Bolek: No ale w Polsce tego nie było…

Tomek: No właśnie.

Bolek: Czy prawie…

Tomek: A tu trzeba trochę umieć sprzedawać, budować relacje, bo jednak nasze rozwiązania są technologiczne, cyfrowe, ale bardzo relacyjne. I my lubimy relacyjną sprzedaż, bo my jesteśmy w kontaktach, my doradzamy, my nie sprzedajemy. Ja to mówię zupełnie świadomie – my doradzamy klientowi, konsultujemy mu pewne rozwiązania kiedy już jest gotowy do zmiany na cyfrową wersję. Więc, a trzeba jeszcze rozumieć trochę przepisy prawa, żeby wytłumaczyć. Mieć jakiś pomost z technologią, bo co z tego, że marketuję czy sprzedaję, ale jak nie rozumiem jaka technologia za tym jest, jak działa, no to co ja wytłumaczę, jak ja to wytłumaczę klientowi, prawda. Więc rynek troszkę rósł. Dzisiaj mamy tą większą łatwość rekrutowania czy zapraszania do naszej współpracy ludzi nawet z wiesz, dużych fajnych korporacji, z fajnymi doświadczeniami, którzy już też patrzyli nawet tak z boku co to Autenti wyprawia i jakby dzisiaj wiedzą, że nie rzucamy słów na wiatr, że jesteśmy konsekwentni w tej strategii. Nie wszystko nam może wychodzi tak perfekcyjnie jakbyśmy chcieli, ale posuwamy się zasadniczo do przodu. Więc łatwiej o dobrych współpracowników, początki były trudne, tak. Nauczyć się też tej zwinnej pracy. Zobacz ja przyjeżdżam do ciebie z Warszawy, mój wspólnik na co dzień EC od naszego projektu założyciel Grzegorz jest w Krakowie. Od zawsze tak pracowaliśmy, tak. Do, wiele lat przed pandemią to też trzeba umieć, trzeba umieć wymieniać się feedbackiem, konstatować, wypracowywać czy rewidować strategie, więc to wszystko było wtedy trudniejsze.

Bolek: Są wyzwania.

Tomek: Dzisiaj jest łatwiejsze, no ale z drugiej strony wiesz, ja jestem trochę przedsiębiorcą tej starszej daty albo z takimi starszymi przekonaniami i też uważam, że nie można dać się ponieść szaleństwu i praca zdalna jest fajna, ale nie ma takiej wartości team jeśli pracuje razem, kiedy nie robi to na odległość. Więc od czasu do czasu też gorąco zachęcam wszystkich swoich kolegów i koleżanki, żeby przyjeżdżały do biura, żebyśmy tam mieli pewne spotkania.

Bolek: To jest budowanie relacji, które nie do końca da się tak (…).

Tomek: …i relacje. Prawda, dokładnie.

Bolek: Super, Tomku. No, bardzo serdecznie dziękuję ci i za tą rozmowę i za wyjaśnienie tych niuansów podpisów, bo ja mówię, od lat z nich korzystam i też często namawiamy naszych klientów. Są nagrody do przejścia jakby na tą stronę, dlatego że po prostu my wiemy, ile to czasu oszczędza. Więc mam nadzieję, mimo że nie chciałeś, żeby był product placement, to mam nadzieję, że….

Tomek: Trochę dużo było tam, więc…

Bolek: Ale myślę, że warto.

Tomek: Obroni się, okej.

Bolek: Bo to jest tak naprawdę coś, co po prostu oszczędza czas i pieniądze i pozwala firmom skupić się na tym po co powstały. One nie powstały po to, żeby przerzucać papiery, tak. One powstały po to, żeby dostarczać klientom jakąś konkretną wartość, tak. I tą wartością nie jest zarządzanie dokumentami, może waszą jest, bo wy to robicie i to jest wasz call business, ale dla biznesów to to ma być po prostu ułatwienie ich pracy.

Tomek: Tak, super, że o tym mówisz, bo jeśli tylko jeden słuchacz po tym podcaście, niezależnie od tego jakie narzędzie wybierze, zechce być paperless, będzie to wielka radość i takie przekonanie, że było warto, a tym bardziej się cieszę jako słuchacz tego podcastu, że wziąłem w nim udział.

Bolek: Super, Tomku, dziękuję bardzo i wskakujemy do sauny zaraz.

Tomek: Do zobaczenia.

Podobał się ten odcinek? Bardzo prosimy, oceń nasz podcast w twojej ulubionej platformie streamingowej. Jeśli możesz, podziel się linkiem z tego odcinka w social mediach na przykład na Linkedinie czy Facebooku. Dzięki temu możemy sprawnie działać i nagrywać kolejne podcasty. Z góry serdecznie dziękujemy za tak okazane wsparcie.

Kliknij, aby posłuchać lub nagrać komentarz głosowy

Nie przegap kolejnych odcinków. Zostaw email lub słuchaj na Spotify / Apple Podcast